Wydanie I
Poznań 2017
Format 21x15 cm
ISBN 978-83-65483-51-5
ss. 102
język: polski
Można pisać dużo wierszy i nie być poetą. Można też utwory cedzić powściągliwie, a poetą być w całej pełni. Wiele jest prób definiowania, czym okazuje się poezja i jej twórca. Zazwyczaj żadna z nich nie wyczerpuje istoty rzeczy. Poruszamy się tutaj bowiem w materii o nieostrych granicach.
Kiedy myślę o Jerzym Stankiewiczu, nie mam wątpliwości, że poetą on jest, nawet gdyby z zapałem temu zaprzeczał, co zresztą od czasu do czasu czyni. Sam nazywa siebie wierszokletą, s-wojaczkiem, układaczem rymów i czegoś tam jeszcze, a przecież nie o ,,opakowanie tu chodzi. Wszak bycie poetą to coś w rodzaju wewnętrznej dyspozycji, zdolność do zatrzymania się, przerwania linearności czasu, poddawania się głębszej autorefleksji. To także bycie w stanie ustawicznego szlachetnego zadziwienia przynależnego dziecku.
Takim właśnie jest Jerzy Stankiewicz – a przy tym trochę naiwny outsider, trochę bard, a po trosze i filozof skłonny do dojrzałej refleksji, analizowania i definiowania rzeczywistości, swego miejsca w życiu oraz czegoś, co nie zawsze trafnie nazywa się bólem istnienia. To ostatnie wynika wprost (a może wcale nie wprost) z wykształcenia akademickiego autora. Przy tym potrafi to zawrzeć w lekkiej formie limeryku, czy szerzej – literackiego żartu. Wszystko to jednak z właściwym stoikom dystansem do człowieka, świata, a w szczególności do samego siebie.
Stankiewicz jest także miłośnikiem literatury rosyjskiej. Tak wielkim, że postanowił nowy tom poetycki zacząć wierszem powstałym w tym właśnie języku.
Zasadnicza część tomu zaczyna się od limeryków. Gatunek to trudny, wymagający dobrego warsztatu, nawet finezji. Autor formułę limeryku traktuje dość swobodnie; może to bardziej literackie żarty, niekiedy aforyzmy, niemniej jednak – nie dbając o ścisłe ramy gatunkowe – czytelnik będzie się z pewnością dobrze bawił. Poecie nie brakuje zmysłu obserwacji rzeczywistości zewnętrznej i ludzkiej natury. Wiersze białe wprowadzają nas w świat wewnętrznych przeżyć i rozterek. Jawi nam się Stankiewicz po trosze jako moralista (np. ,,Dezyderata”, ,,Marzenia”, ,,Jedna z obietnic”), a po trosze on sam – człowiek XXI wieku naznaczony nostalgią i jednocześnie targany wątpliwościami (np. ,,Księga”, ,,A gdy poetę”, ,,Tylko poeta wie”). Z rzadka, ale jednak budzi się w tym twórcy duch obywatelskiej troski, jak choćby w wierszu ,,Godło”.
Wreszcie ,,Rymiki”, które bodaj najpełniej oddają poetycką naturę Jerzego Stankiewicza. Skłonność do ludycznego traktowania własnego instynktu poetyckiego, zabawa słowem, żart, a przy tym głęboka refleksja i czułość czerpana z ,,naiwnego” zdziwienia wpisują tę twórczość w tradycję wcale nieodległą, by wspomnieć Wincentego Różańskiego. A jeśli w lekturze przesuniemy się do części książki, w której autor zawarł ballady i bluesy, to skojarzenie z Edwardem Stachurą nie będzie nadużyciem. Tyle tylko, że górowski poeta jest całkiem osobny, nie do porównania z kimkolwiek, samo-swój; jest zatem s-wojaczkiem. Książka ,,Nie ostatni i nie pierwszy wierszowany wybór wierszy” może stać się przygodą czytelniczą dającą wgląd w fascynacje jej autora, a także rozterki i bunty, jakie cechują jego egzystencję. Całość bowiem to swoisty literacki pamiętnik, stąd utwory pochodzące z różnych okresów życia. A takie właśnie wątpliwości, refleksje i euforie bywają udziałem każdego z nas.
Ryszard Biberstajn
Zobacz | Opis | Pobierz |
---|---|---|
spis-tresci.pdf (277.9 KB) | Spis treści |